Biskupin noclegi – sprawdź 42 ofert noclegów. Bezpłatna rezerwacja, bez ukrytych opłat, bezpośrednio od właścicieli z gwarancją najniższej ceny. Rezerwuj noclegi w miejscowości Biskupin noclegi od 140 zł Napisz jak starożytni grecy mogli sobie tłumaczyć takie zjawiska jak: wybuchy wulkanu, suszę, powodzie, wylewy rzek, huragany itp. (Jak coś to na być … 22 osoby uznały to za pomocne. emilyrose98. report flag outlined. Zima jest jedną z czterech pór roku. Wiele osób jej nie lubi, bo jest wtedy nieprzyjemnie, zimno, mroźno. Jednak ja ten czas bardzo doceniam. Przysypane śniegiem domy, ulice i drzewa tworzą piękny krajobraz. Można też iść na sanki albo lodowisko. Osada w Biskupinie powstała w VIII w. p.n.e. Gród znajdował się na wyspie o powierzchni około 2 ha. Osadę otaczał falochron i wał obronny o wysokości 6 m. Z lądem łączył osadę pomost o długości około 120 m, który prowadził do bramy z wieżą strażniczą. Zabudowę osady tworzyły drewniane, prawie jednakowe domy Odpowiedź. 3 osoby uznały to za pomocne. p12joasia. report flag outlined. Zbędna tytułomania. W Dżumie każdy odnosił się do Rieuxa doktorze Rieux jest to uszanowanie ale oni tak mówili żeby on ich mógł wyleczyć a on i tak ich wszystkich leczył. w szkole musimy mówić pani profesor ale już poza nią jest to zbędne nie można tak W 1340 r. zmarł książę Rusi Halicko-Włodzimierskiej, Bolesław Jerzy Trojdenowicz, pozostawiając swe księstwo w spadku Kazimierzowi. Król polski natychmiast wyruszył na Ruś. Jednak do walki o Ruś wystąpili również Tatarzy, z którymi sprzymierzyła się część ruskich bojarów, przeciwnikami okazali się także Litwini. Powstał nowy film na temat Biskupina. Dokumentalną produkcję przybliżającą historię odkryć jednej z najbardziej znanych pradziejowych osad w Polsce oraz codzienne życie jej mieszkańców przygotowało z okazji 80-lecia rozpoczęcia badań w tym miejscu Muzeum Archeologiczne w Biskupinie. Film można bezpłatnie obejrzeć w internecie. 13.10.2018 Język niemiecki Napisz 10 zdań o mieście Kraków na poziomie B 1 Zobacz odpowiedzi Reklama Reklama djgxhcialbycfgc Auf der Decke hängt eine schöne Lampe. Gegenüber der Tür steht mein Schreibtisch. Auf dem Schreibtisch steht mein Computer. Rechts, neben dem Schreibtisch steht ein Kleiderschrank. Neben dem Schrank steht ein Regal mit meinen Büchern. Ich habe ein grosses Bett. Das Bett steht neben dem Schreibtisch. Biskupin to mała wieś położona ok. 100 km od nas (spójrz na mapę) i sławna na cały świat. Tam właśnie znajduje się Rezerwat w Biskupinie, czyli drewniana osada, w której dawniej mieszkali ludzie. s3MC. Informacja dla Rodziców i Uczniów klasy 2b Krąg tematyczny: Ale historia! 10 listopada: Biskupin Rozwiązywanie krzyżówki. Prezentowanie informacji o Biskupinie zdobytych z różnych źródeł wiedzy. Uzupełnianie zdań wyrazami we właściwej formie. Czytanie wyrazów, dzielenie ich na sylaby, głoski i litery. Układanie i zapisywanie zdań z rozsypanki wyrazowej. Zrób to sam! Wykonanie makiety Biskupina zgodnie z podana instrukcją. Doskonalenie podawania wyników w zakresie 30 Rozwiązywanie zadań tekstowych. 12 listopada Początki państwa polskiego Wypowiedzi na temat wysłuchanej legendy Marty Berowskiej „ O Lechu, Czechu i Rusie” oraz historyjki obrazkowej. Opowiadanie legendy. Warto ich znać! Mieszko I. Ćwiczenia w głośnym czytaniu. Gimnastyka oka i języka. Mapa jako ważne źródło informacji. Czytanie i uzupełnianie zdań wyrazami. Utrwalenie pisowni wielką literą nazw państw, miast i rzek. Układanie z nalepek godła Polski. Praktyczne zastosowanie przemienności mnożenia. Doskonalenie mnożenia różnymi sposobami. Rozwiązywanie zadań tekstowych na mnożenie. 13 listopada: Narodowe Święto Niepodłegłości( cz. 1) : Odczytanie i nauka na pamięć hymnu państwowego „ Mazurek Dąbrowskiego” .Wskazywanie w kalendarzu miesiąca i dnia obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Układanie i zapisywanie pytań do podanych odpowiedzi- wywiad z Józefem Wybickim. Czytanie ze zrozumieniem. Tworzenie i zapisywanie rodziny wyrazów: historia, herb. Doskonalenie mnożenia w zakresie 30. Mnożenie przez 0 i 1. Utrwalenie przysłowia o listopadzie. Nauka i utrwalenie hymnu państwowego- Mazurka Dąbrowskiego. Na własnym, polskim podwórku mamy coś, co dosłownie zwala z nóg. Nawet jeśli nie od razu, to wystarczy chwila analizy i leżymy. Czasem taki upadek boli, więc mam nadzieję, że czytasz na siedząco. Bo jeśli jedyne, co wiesz o odkrytych osadach w Biskupinie, to że stoją tam jakieś drewniane chaty, stare bardzo, ale podobno ważne. I szkoły, które mają blisko, zabierają tam na wycieczki. I że można ulepić własny garnek z gliny, to… hm……z wypiekami na policzkach pokażę Ci to miejsce od pełniejszej strony. Takiej bajecznej!Bo dla mnie, TAM dzieje się magia!W tym odkryciu jest kompletnie rozbrajająca historia. Nie ta od ziewania i czekania, aż będzie dzwonek na przerwę. Tylko taka, która otwiera nasze oczy coraz szerzej, aż gałki zaczynają walkę ze stabilnością po wewnętrznej stronie oczodołów. I chcę się więcej. I więcej!No odkrycia Osady w BiskupinieNiby sobie zwykła miejscowość. Gdzieś pomiędzy lasami, jeziorami, a tym takim wiecznie naburmuszonym gospodarzem z najgłośniejszym kogutem we wsi. I nagle – bach! Dla mieszkańców, to historia jak z filmu! Och, czekaj… kto w 1934 miał tam telewizor i oglądał filmy?! No nikt. Cóż, pozostaje wyobraźnia. Bo jednak zamiast codzienności, która wydawała się przesiąkać monotonią do suchej nitki, ci ludzie znaleźli się w archeologicznym centrum Europy. Gdyby to było kilkadziesiąt lat później, pewnie wybudowaliby pod Biskupinem lotnisko! Wszystko nabierało nowych kolorów z dynamicznym rozwojem wydarzeń. Opadające jezioro. Dzieci bawiące się garnkami, mającymi wiele wieków. Wizja lokalna zaintrygowanego nauczyciela i konesera trunków wyskokowych w jednym, a w efekcie ekscytacja i listy do Poznania. Po mądrą głowę z większą władzą. Tu wkracza archeolog i wizjoner w jednym. Zaczyna się ogień! Badania, eksperymenty, konsultacje. No i pierwsze zdjęcia z drona-balona, gdy jeszcze nikt nie wiedział co to komputer. Delegacje z całego świata i w końcu wojna. Wkraczają Niemcy. Nasze czy ich? Spalić czy zakopać? Nazista, który nie ma sentymentu do ludzi, ugina się przed wielowiekowym znaleziskiem. Docenia i chroni… istne szaleństwo!A Biskupin przed tym odkryciem nie bardzo nawet miał znaczenie na trasie do… powiedzmy – szybko? Dobrze, to od leży Biskupin?W Polsce! Duma godna pawia, co? Nic dziwnego. Jeszcze przed wojną, nawet Japończycy przylatywali do nas, by podziwiać ten skarb. Ty masz bliżej, więc to jest ten moment, gdy warto zaplanować wycieczkę. Wielkopolska wiesz gdzie leży, prawda? No to jesteśmy w drogą to tak bardzo historyczny region, że ja to bym polecała od razu zrobić objazdówkę po ważniejszych punktach. Takich jak Gniezno, czy Ostrów Lednicki, ale o tym w osobnym poście. Bo ja już dwa razy taką rundkę zrobiłam i wiem, że na tym się nie skończy. Raz było z mężem, a raz z rowerem. Taka odmiana po kilkunastu latach małżeństwa (sic!). Ale spokojnie, sielanka u nas trwa, bez plotek mi tu!Wracając do położenia, najprościej będzie jak wrzucę mapę. Chodzi o obrazowe skojarzenie miejsca, bo i tak wiem, że docelowo dotrzesz tam dzięki GPS. A zatem – mapa. Ten czerwony punkcik pomiędzy Poznaniem, a Bydgoszczą, to nasza perełka – ostatniego lata pedałowałam doń z Torunia. Początkowo miała być trasa Gdańsk-Biskupin, ale ostatecznie zrobiłam sobie inną: Toruń-Inowrocław-Biskupin-Gniezno-Ostrów Lednicki. Chciałam jeszcze do Poznania, ale tak mi dobrze było w Biskupinie, że zostałam dłużej i… cóż. Nie żałuję. :)Biskupin – warto wiedziećRozwijając ciut powyższe streszczenie, przywołam tutaj Walentego Szwajcera, który na szczęście był na miejscu, gdy osada zaczęła wyłaniać się spod wody. Miejscowi nie bardzo doceniali znalezisko, chyba, że w formie zarobku na co ładniejszych zabytkach. Nauczyciel nie widząc wsparcia w lokalnych władzach, uderzył do Poznania, prosto do profesora Józefa Kostrzewskiego, który był świetnym archeologiem, a patrząc całościowo, wręcz geniuszem na wielu naprawdę ogarnięty facet od początku podszedł do tematu z głową i otwartością. Czuł, że biskupińska perełka spadła mu z nieba i jest potężnym znaleziskiem, więc zadziałał najlepiej jak się dało. Zaprosił do współpracy innych naukowców z pokrewnych dziedzin, tworząc badania interdyscyplinarne. I zadziałało wspaniale!Temat został nagłośniony jak należy. Ruszyły eksperymenty do których uruchamiano samoloty, balony, czy fotografie stereoskopowe. Nawet marynarka wojenna została zaangażowana i badała dno jeziora. Postawiono specjalne baraki w formie pracowni, bo na miejscu odnaleziono setki tysięcy(!) ruchomych zabytków!No i oczywiście zabudowania, które zostały dokładnie odzwierciedlone, zgodnie z rzeczywistym układem osady, przez co teren półwyspu nazywamy rezerwatem popularyzacji badań i doktorowi Zdzisławowi Rajewskiemu, miejsce to – jeszcze przed II wojną światową – odwiedziło kilkadziesiąt tysięcy turystów z całego świata. A i ważniejsze osobistości zaczęły chętnie przybywać do Biskupina, co ma miejsce właściwie do dzisiaj, bo nawet ja tam już byłam dwa razy. ;)Gdy przyszła wojna, Niemcy od razu uznali, że to przecież wczesnogermańska kultura, więc jeszcze przez trzy lata trwały prace. Oczywiście na ich zasadach. Na szczęście część elementów udało się ukryć wcześniej w Poznaniu, ale wiadomo. Wojna, to zapał Niemców minął, pojawił się temat zrównania z ziemią wykopalisk. Ówczesny dowódca [Sturmbannführer SS] Hans Schleif miał szczęśliwie duszę dobrego archeologa i padła decyzja zasypiania wszystkiego piachem. Pozornie okrutne, ale w efekcie, najlepsze rozwiązanie, by można było po wojnie wrócić do nieźle zachowanych elementów osady. I wrócono! :)Cudze chwalicie swego nie znacieNie każdy – niestety – miał okazję pojechać ze szkołą właśnie tam. Znam to. Moje Podkarpacie miało daleko i drogo, więc mogłam tylko podziwiać w książkach. Ale marzenie kiełkowało mi w głowie konsekwentnie i tylko wciąż było jakoś nie po kiedy postanowiliśmy wyruszyć z Romkiem w podróż dookoła świata, nie było już to tamto. Uznaliśmy, że nie będziemy zachwycać się światem, dopóki nie poznamy naszych polskich perełek i regionów, których wcześniej się nie udało. A zatem wyruszyliśmy latem w podróż dookoła Polski, gdzie Biskupin był żelaznym punktem na mapie dziś nikt nam nie zarzuci, że swojego nie znamy, a tym bardziej nie chwalimy. Ba! Powiem więcej! Im dłużej podróżujemy po świecie, tym bardziej i częściej doceniamy nasz cudowny kraj nad Wisłą. I nie wyobrażam sobie mieszkać w żadnym innym miejscu na ziemi! ♥Zmierzam do tego, że teraz jest trochę moda na podróżowanie po całym globie. I okej, można – to czemu nie?! Ale jeśli znasz już niemal wszystkie plaże na Kubie i zabytki we Włoszech, to może warto pomyśleć nad naszymi regionalnymi cudami? ;) Z całego serducha – polecam!Rezerwat archeologiczny w BiskupinieTrochę się zmieniło odkąd byłam poprzednim razem, ale na lepsze! Zacznijmy od mapy (o rany, jak ja kocham mapy!).To, co jest chyba najfajniejsze w tym miejscu, to ten moment, gdy zostawiasz za plecami parking, przechodzisz przez główną bramę i nagle – czas się zatrzymuje. Wiem, brzmi tendencyjnie. Ale to nie ze względu na historyczne zabudowania, bo ich jeszcze nie widać na początku. Od pierwszych kroków obcujesz z przyrodą, niecodziennym klimatem i historią. Tu nie wjeżdża już żaden współczesny pojazd (nawet rower zostawiasz przed wejściem) i zaczynasz czuć jakąś taką pozytywną i tajemniczą zarazem energię tego miejsca!Dla mnie to cała jego magia. Niewytłumaczalne, ale wspaniałe. Gorąco polecam dać się pochłonąć temu klimatowi!Osada łużycka | VIII-VII w od niej wszystko się zaczęło. A przynajmniej w XX wieku, bo jeśli chodzi o półwysep, to jednak gościł całe rody dużo wcześniej. Ale do tego pale tej osady obronnej znudziły się tkwieniem w ukryciu. Korzystając więc z opadającego poziomu wody, wyjrzały na światło dzienne, ku zdziwieniu niejednych oczu. Domy to, czy inne zagrody? Trudno było powiedzieć na samym początku, jednak wprawne oko poznańskiego archeologa dostrzegło perłę w… drewnie. ;)Wnikliwe badania odsłoniły znakomitą osadę. Trzynaście rzędów łączonych chat, dobrze przemyślanych pod względem układu słońca oraz świetnej organizacji wewnątrz każdej z nich. Było miejsce na ognisko, do spania, przechowywania żywności oraz pracy. Nawet zwierzęta miały tam swój kąt! Dlatego już kwestię zapachów pozostawiam wyobraźni. Choć podobno do tego łatwo się przyzwyczaić. Zatem pomińmy ten aspekt porozumiewawczym uśmiechem i przejdźmy głowy ci ludzie mieli zdecydowanie na karku. Dzisiejszy półwysep (który wtedy był prawdopodobnie wyspą) miał świetną naturalną ochronę od zewnątrz, co wzmacniał jeszcze falochron z zaostrzonych bali, ustawionych pod kątem. Natomiast jedyną opcją dostania się do środka, była warowna toczyło się zgodnie z okolicznościami przyrody, a zaradność godna podziwu, rozwijała rzemiosła i zapewne kulinarne doznania. Ryb i zwierzyny przy okolicznych lasach prawdopodobnie nie brakowało, a do tego hodowano bydło. Zioła i rośliny natura dostarczała od zawsze, a że rodziny liczne, to i rąk do pracy było wystarczająco dużo. Wprawdzie pod pola uprawne wypalano i wycinano lasy, jednak dla mąki, rzepy, czy lnu trzeba było coś poświęcić. Zwłaszcza, że ludność kultury łużyckiej słynęła z rolnictwa, co potwierdzają też liczne znaleziska na terenach tkactwo, garncarstwo oraz wczesne formy kowalstwa, charakterystyczne dla epoki brązu. Sądząc więc po znaleziskach i umiejętnościach architektonicznych mieszkańców okolic dzisiejszego Biskupina, nie byli to ludzie leniwi i idący na łatwiznę. Nigdy się nie dowiemy, co by było, gdyby dostali do ręki smartfony, a do chat telewizory, więc możemy zaryzykować, że byli tak pracowici jak my dziś. naszymi przodkami tak naprawdę, to nie byli…Coś, co jednak wiemy, to że musieli opuścić swoje udomowione tereny. Bo woda, to życie z jednej strony, a z drugiej, to jednak bezwzględny żywioł. Który panoszy się na Ziemi jak mu się podoba i miewa mniejsze sentymenty niż ludzie. Więc, gdy zaczęła się podnosić, bezpieczny półwysep stracił swoją przytulność i nie pozostawił osadnikom wyboru. Prawdopodobnie. Butelka z listem od ostatnich mieszkańców nadal nie została odnaleziona, więc pożegnanie z tymi terenami postawiają nutkę za to można zobaczyć dwa zrekonstruowane rzędy chat, bramę, fragmenty obronne i nawet się po nich przespacerować! Wręcz należy zajrzeć do wewnątrz, by poczuć przez chwilę klimat wnętrza, zapach słomy i drewna. Usłyszeć odgłos kroków po belkach, czy ugnieść ciepłą glinę w dłoniach. Zapatrzeć w zdjęcia z wykopalisk, obrotowe drzwi, lub naszyjniki z tam własne naczynie (z przykrywką!), zakupiłam kolczyki z fragmentami drewna, które odpowiadało moim potrzebom i dyskutowałam zawzięcie z osobami opiekującymi się poszczególnymi izbami. Wpatrywałam w czarno-białe fotografie w jednej z chat, wyobrażając sobie, co czuli Polacy, którzy mieli zaszczyt pracować nad tak ważnym znaleziskiem! A po wizycie u krzemieniarza, do dziś mam przed oczami piękny nóż z rzeźbionym trzonkiem, którego pojęcia nie mam dlaczego w końcu nie kupiłam…Cudowne jest to, że pracują tam ludzie z pasją w oczach i z pasji tak generalnie. Wystarczy zacząć interesować się tematem, zadać pytanie i można… wyjść stamtąd trzy godziny później niż się planowało!Bo rozmowy i spotkania, to najlepsze, co spotyka nas w podróży. Prawda? :)Osada neolityczna | 4000 lat jest tak daleko wstecz, jak my teraz mamy do Chrystusa, a potem jeszcze dwa razy tyle! Bo cztery tysiące lat przed naszą erą! Potrafisz sobie to wyobrazić?? Oni już wtedy jedli bób! :D Ciekawe, czy obierali ze skórki, czy jednak szkoda było marnować jakiekolwiek pożywienie…Kiedy byłam w Biskupinie osiem lat wcześniej, nie było jeszcze tej osady. Z tym większym zaciekawieniem oglądałam nowe obiekty, dużo starszych śladów życia, niż tych opisanych powyżej. Pierwszy raz widziałam taką trapezową, długą chatę i wciąż myśli krążyły mi wokół pytania: dlaczego akurat tutaj? Jedna mała okolica, a ślady osadnictwa z tak różnych okresów. Bo były i starsze! Nieopodal mezolit. No błagam, potrafisz to sobie poukładać? Ja uwielbiam wszystko co historyczne, ale jak coś sięga dalej niż średniowiecza, to wpadam w mieszaninę konsternacji, otępienia i jakiegoś takiego potężnego się jeszcze chwilę na epoce wczesnych rolników, czyli neolicie, to w tym miejscu nawet wybiło źródełko krynicznej wody! Kopał sobie taki pradawny człowiek glinę, bo mu się garnków zachciało, a tu nagle bach – i bije sobie źródełko przez kolejne sześć tysięcy lat. I do dziś patrzysz, jak płynie do jeziora, szumiąc przy tym przyjaźnie. Jedno kopnięcie za głęboko i taka historyczno-przyrodnicza chwila. Czyż to nie magia?Powiesz, że przyroda. I słusznie. Ale dla mnie, to czasem bardzo cienka sprawą w rezerwacie jest obszar z polami uprawnymi. Skoro osada pierwszych rolników, to czemu nie zasadzić roślin, które mają swoje historyczne uzasadnienie? Nie uprawiać zgodnie z założeniami tego miejsca i nie zajadać, przy ważniejszych wydarzeniach w rezerwacie?Dla mnie to wspaniały pomysł. Zajadałabym, aż by się uszy trzęsły!Wioska wczesnopiastowska | VIII-XI wByła już epoka brązu, neolitu, wspomniałam o mezolicie, czas na średniowiecze! Najbliższe nam, choć wciąż tak punktu na mapie atrakcji również nie było w 2012 roku, gdy byłam z Romkiem po raz pierwszy. Wspaniale jest patrzeć i porównywać, jak to miejsce się rozwija. Krótki spacer alejkami z drzew, przenosi nas za każdym razem o setki lub tysiące lat po osi czasu. To o niebo przyjemniejsze, niż przerzucanie kanałów telewizyjnych, nawet za pomocą pilota ze sprawną baterią. I dla zdrowia lepsze. I oczu. Kurczę, no pod każdym względem! Czy Ty wiesz jak tam pachnie??Naturą!Kwitnącą, ściętą, suszoną i dojrzałą. Wilgoć z jeziora dodaje blasku i koloru, a co pewien czas wszystko wzbogacone jest muzyką. Tu też spotkasz ludzi z pasją, którzy ręcznie wykonają instrument, wisiorek, czy inną pamiątkę, którą możesz zabrać ze sobą do na zawsze zapamiętam króliki! Zwiedzają na gapę każdego dnia, ale wydają się być czujnymi obserwatorami. Zaglądają z nami do chat, przyglądają się piecom, drewnianym narzędziom rolniczym i słuchają muzyki. Tej instrumentalnej i tej od natury. Gadatliwe nie są, ale może to dobrze. W końcu jest jeszcze sporo do zobaczenia, a rezerwat całą dobę czynny nie jest. ma inny układ, niż wcześniejsze osady, bo jest to owalny plac, otoczony niewielkimi chatami. Wewnątrz nich widać znów elementy życia i pracy ówczesnych mieszkańców, więc warto zaglądać, gdzie tylko otwarte. Ten niewielki niegdyś gród usługowo-rzemieślniczy, udało się zrekonstruować na podstawie kamiennych palenisk znajdujących się w poszczególnych ważne – wioska jest elementem Szlaku Piastowskiego, czyli jednego z doskonałych pomysłów na zwiedzanie tej części Archeologiczne w BiskupinieW takim miejscu nie mogło oczywiście zabraknąć pawilonu muzealnego, który odkrywa przed nami odnalezione skarby. Mowa o tych bardziej przenośnych i niekoniecznie drewnianych. Stoją w pięknie oświetlonych gablotach i prezentują swe wdzięki, pomimo sędziwego wieku. Tu nawet, co starsze, to robią lepsze wrażenie! ha! Można i tak – też podkreślić super fajne podejście do najmłodszych odwiedzających. Od czasu do czasu trafią na miejsca, gdzie na niskich stolikach znajdują się eksponaty, które można dotknąć, czy powąchać! Na innych z kolei, wykazać się kreatywnością, w duecie z kolorowymi kredkami, i zaprezentować autorskie pomysły na zdobienie historycznych naczyń. Jestem niemal przekonana, że dorosłych też nikt nie wygoni, gdy dobierze się do tam też potężna fotografia, w którą wpatrywałam się bardzo długo. Kilka razy! Ma moc hipnotyzowania, serio. Dziś dla nas już samo zdjęcie jest fenomenem historycznym. A ten fenomen, dodatkowo, pokazuje nam jeszcze większy – sprzed tysięcy lat! No po prostu buty same spadają z nóg!!Inne elementy rezerwatu w BiskupinieSpokojnie można tam spędzić cały dzień. Ja akurat musiałam trzy, by zdążyć nacieszyć się tym wszystkim! I wrócę. Nie bo popatrz, co jeszcze jest na terenie rezerwatu:Obozowisko łowców i zbieraczyZwierzyniec – mieszkaniec rezerwatuChata pałuckaObozowisko łowców i zbieraczy (czyli z okresu mezolitu o którym pisałam wcześniej) – sprzed około 10 tysięcy lat(!!!) /tu już nawet ciężko odległościami od narodzin Chrystusa operować, bo w głowie się ledwie mieści…Zwierzyniec – skoro na tych terenach hodowano zwierzaki, to i dziś można spotkać podobne, bo zbliżone do ras pierwotnych. Żyją więc sobie w rozległych zagrodach, w jednym z najbardziej klimatycznych miejsc w kraju: wielkie woły, konie, owce, czy kozy /dla najmłodszych – rewelacja!Chata pałucka – obiekt etnograficzny będący pięknym eksponatem pałuckiego budownictwa; przeniesiona z pobliskiego Biskupina, stoi dumnie odkąd wpisana jest do rejestru zabytków i pozwala się oglądać :)Groby skrzynkowe – rekonstrukcje dwóch grobów o bardzo charakterystycznej budowie, z okresu około V wieku Wisza czyli scenografia do filmu Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem – młodzi pewnie nie znają, ale ci-wciąż-młodzi na pewno! I według mnie fajnie sobie poprzypominać kadry z filmu i wyobrazić, jak wyglądało kręcenie filmu na tych pięknych terenach. Dla samych aktorów to musiała być fantastyczna przygoda!Biskupin – atrakcje towarzysząceNo dobrze, historia, historią, ale sama okolica przyrodniczo zachwyca! Przede wszystkim Jezioro Biskupińskie jest piękne i zachęcające. Można przeżyć małą przygodę wypływając w rejs, albo przejechać obok niego kolejką z radośnie czerwoną lokomotywą. Zrobić zakupy historycznego rękodzieła, zjeść obiad , czy wypić pyszną kawę. Są nawet lody! Czego chcieć więcej?Przystań „Diabeł Wenecki” i Jezioro BiskupińskieJezioro mnie urzekło kompletnie. Włóczyłam się wzdłuż brzegu o różnych porach dnia, by obserwować zabawę słońca z taflą wody. Niesamowity spokój przyrody idealnie zgrywał się z tajemniczością pozostałości po osadnikach minionych to emocjonalnemu odpoczynkowi, refleksji i regeneracji. Ładuje baterie. To miejsce ma bardzo dobrą energię. Utwierdzało mnie to w przekonaniu, że żyli tu szczęśliwi dzisiejszy rejs po jeziorze odbywa się na nieco nowocześniejszej łodzi, niż tradycyjna dłubanka odnaleziona podczas wykopalisk, ale może to i lepiej? Cały spokój i sielankowość miejsca prysnąłby jak bańka mydlana, gdybyśmy w takiej łódce z pnia drzewa przekoziołkowali na wodzie, zostawiając aparat lub smartfona na dnie jeziora. Dla kolejnych archeologów z przyszłości?…;)Zakupy rękodziełaW świecie tandety i plastiku tworzonego nie-wiadomo-gdzie przez nie-wiadomo-kogo fajnie jest zobaczyć na własne oczy coś autentycznego. Podczas pracy, lub chwilę po jej zakończeniu. Porozmawiać z wytwórcą, lub poprosić o wygrawerowanie imienia na upominku dla bliskiej nawet magnesy na lodówkę są z naturalnych materiałów i ręcznie wykonane! No powiedz, czy nie jest fajnie zabrać wspomnienia z takiego zwiedzania, zaklęte w małym przedmiocie z duszą?A ciasto domowej roboty, naprzeciw pawilonu muzealnego, zapamiętasz tak dobrze jak ja! Mam nadzieję, że zawsze takie kolej wąskotorowaTo jest atrakcja wprawdzie spoza rezerwatu, ale mocno o niego zahacza, więc trudno nie wspomnieć. Przystanek jest bezpośrednio przy bramie wejściowej na teren półwyspu, a potem tory przez pewien czas prowadzą ją wzdłuż jeziora, z widokiem na najbardziej rozpoznawalną część – osadę obronną z charakterystyczną bramą. No jak tu nie pokusić się o takie widowiskowe śmiganie za czerwona lokomotywą?Jest to wprost idealna opcja na bardziej rozbudowane zwiedzanie tego regionu. Trasa całościowa wygląda zacnie, bo odwiedzamy: Żnin, Wenecję, Biskupin i Gąsawę. A dokładny rozkład jazdy zobacz już na stronie poświęconej kolejce. Psst! Wiesz, że w Polsce też mamy Wenecję? ;)Ja to mam w sobie jeszcze wciąż sporo z dziecka, bo za każdym razem, gdy chcę napisać, że to znakomita atrakcja dla dzieci, to od razu myślę: pf, dla dzieci… dla mnie też jest mega!Wydarzenia w BiskupinieOgólnie w sezonie dzieje się sporo. Ja dwa razy byłam latem, ale poza weekendami. Warto więc sprawdzać wcześniej terminy, jeśli się chce (lub nie) zwiedzać podczas imprezy. Zajrzyj w tym celu na stronę rezerwatu, na której znajdziesz najwięcej bieżących i istotnych festynami, też można trafić na strzelanie z łuku, czy możliwość ulepienia naczynia, więc nudy nie ma nigdy. Ale jednak co duże wydarzenie, to wydarzenie. Więcej, pełniej, radośniej!To, co wiem na pewno, to że co roku odbywają się następujące imprezy:Majówka – wiosna archeologiczna w długi weekend majowyPodróże w czasie – cykl wakacyjnych wydarzeńFestyn archeologiczny – wrześniowe, największe wydarzenie w rokuAkurat rok 2020 (ze względu na koronawirusowe problemy) może zaburzać wszelkie tradycyjne festyny, ale warto być czujnym i upewniać się na bieżąco ten moment – maj 2020 – obowiązują ceny promocyjne biletów wejściowych, czyli:15 PLN (normalne)8 PLN (ulgowe)10 PLN (opcjonalny rejs statkiem)Jednak piszę to jedynie orientacyjnie, bo to są kwestie zmienne (i aktualizowane na stronie muzeum)Noclegi w Biskupinie – Dom MuzealnikaŚwietne miejsce do zatrzymania się na noc*, lub nawet więcej nocy. W bezpośrednim sąsiedztwie osady daje dodatkową możliwość obcowania z klimatem rezerwatu przez pełną dobę. Pokoje przestronne, czyściutkie i z łazienkami. Ja byłam zachwycona i mój rower również! Zgodnie stwierdzamy, że nie ma w okolicy lepszego miejsca do kimania, niż Dom Muzealnika przy Muzeum Archeologicznym w Biskupinie. :)*Aktualnie za pokój dwuosobowy opłata jest 150 PLN. Jedynka za 100 PLN. Pełen cennik na stronie zdania” podsumowaniaJeżeli wszystko to, co napisałam powyżej, nie przekonało Cię do tego, że warto odwiedzić Półwysep Biskupiński, to…. rzucam pisanie!A tak serio, to pamiętaj, że żadne słowa nigdy nie oddadzą klimatu miejsca. Bardzo się starałam, ale głównie po to, by przekonać Cię do podróży. Ten pomnik historii, to powód do dumy z jednej strony, a z drugiej niesamowita możliwość doświadczenia czegoś niecodziennego. Pod naszym, polskim miejsce tworzą zabytki, natura, ale i ludzie – pełni pasji, otwartości oraz uśmiechu. I wiedzy!Spakuj się i jedź znaleźć coś dla siebie, bo jest w czym wybierać. ♥Postaram się niedługo opisać całą swoją trasę rowerową, której Biskupin był [najważniejszą, ale jednak] częścią. Dam znać! Zaglądaj tutaj, lub po prostu zapisz się na listy z podróży ode mnie :) W latach trzydziestych, niczym serialowy doktor Fleishman, Walenty Szwajcer trafia do szkoły podstawowej w Biskupinie. Na szczęście, jego zesłanie do tej maleńkiej miejscowości okazało się dla niego przyjemniejsze niż pobyt doktora Fleishmana w Cicily na Alasce, a nawet przysporzyło mu sławy. Ten pasjonat historii szybko zainteresował się dziejami swojego nowego domu, a w czasie jednego ze spacerów po półwyspie nad jeziorem Biskupińskim zauważył wystające z dna drewniane pale, które wziął za pozostałości po domostwach. Pewny wielkiej doniosłości tego odkrycia próbował zainteresować tematem władze, jednak dopiero po skontaktowaniu się z profesorem Kostrzewskim z Uniwersytetu Adama Mickiewicza udało mu się zwrócić światło reflektorów na Biskupin. Wystające z wody pale okazały być się częścią falochronu umacniającego brzegi wyspy, na której najwyraźniej znajdował się niegdyś warowny gród. Odkryty gród okazał się być znaleziskiem nietuzinkowym w skali nie tylko kraju, ale i całego świata. Jego wyjątkowość tkwi przede wszystkim w tym, czego nie widać na pierwszy rzut oka w czasie wizyty w działającym tam rezerwacie. Choć na powierzchni podziwiać możemy rekonstrukcje budynków z VIII wieku przed naszą erą, to prawdziwy skarb mieści się niżej. Pod ziemią niepodzielnie panują autentyczne, zachowane w dość dobrym stanie fragmenty domów, murów, bramy wjazdowej i falochronu. O skali znaleziska świadczą zdjęcia zrobione z lotu ptaka, na których podziwiać można etapy prac wykopaliskowych w Biskupinie. W czasie prac archeologicznych odsłonięta została cała powierzchnia dawnej wyspy, która jak się okazało skrywa pod spodem pozostałości grodu kultury łużyckiej. A cała atrakcyjność znaleziska polega właśnie na tym, że odnaleziono nie pojedyncze wazoniki i kilka spinek, ale całą miejscowość, zachowaną w prastarej glinie i mule w dokładnie takiej kompozycji w jakiej stoczyła się w ruinę. Po dokonaniu odkrycia cały naród rzucił się do pomocy. Obok archeologów w kolejce do pracy ustawili się bezrobotni z całej okolicy, którzy nie szczędzili sił by odsłonić i skatalogować wiekopomne odkrycie. Z perspektywy czasu szczególnie ciekawe wydają się metody, którymi posłużono się do uzyskania zdjęć z lotu ptaka i z perspektywy. Te pierwsze wykonywane były przy użyciu ogromnego balonu zaporowego, do którego przymocowano aparat fotograficzny. Całość z gracją Hindenburga szybowała nad stanowiskiem archeologicznym i wykonywała dziesiątki zdjęć, takich jak to: Jeszcze większe wrażenie robi poświęcenie z jakim wykonywano tzw. zdjęcia pionowe z odległości 10 metrów: zbiory muzeum w Biskupinie Gdyby Biskupin został odnaleziony na zachodzie, prawdopodobnie całe znalezisko zostałoby zakonserwowane, odsłonięte i udostępnione turystom do zwiedzania. Przykryte przezroczystą szybą pancerną, po której tysiące pielgrzymujących turystów mogłoby spacerować i z otwartymi ustami podziwiać ogrom i znaczenie odkrycia. Niestety, koszt przeprowadzenia konserwacji jest zbyt wysoki na polską kieszeń. Oryginalne belki falochronu były nawet przez jakiś czas dostępne dla turystów, jednak bardzo szybko okazało się, że wystawione na działanie słońca i powietrza ulegają szybkiemu zniszczeniu. Całość została zatem ponownie przykryta ziemią. Stan tych zabytków jest jednak stale monitorowany. „Archeologia stała się przedłużeniem polityki” Od chwili odkrycia, rodowód Biskupina jak papierek lakmusowy odbijał nastroje polityczne w naszym regionie. We współczesnej historii trudno jest znaleźć obiekt, który byłby tak intensywnie eksploatowany w celach politycznych. Jego kariera rozpoczęła się tuż po rozpoczęciu prac wykopaliskowych. Był to okres wzrostu nastrojów nacjonalistycznych w całej Europie, a szczególnie u naszych zachodnich sąsiadów, którzy poszukiwali wciąż nowych argumentów historycznych, które potwierdzałyby ich apetyt na ziemie położone coraz dalej na wschód od Odry. Jak wiadomo z historii, zbyt prostym byłoby barbarzyńskie zajmowanie tych ziem, ot tak z czystego kaprysu i bez dania racji. Zupełnie przyjemniej jest przecież przedstawiać aneksje i agresje jako niezbędną do odzyskania tego co twoje, niż jako kradzież. Taktyka ta nie była bynajmniej obca Niemcom. Już od początków XX wieku niemieccy historycy dwoili się i troili, aby dowieść istnienia niemieckich praw do ówczesnych terenów Polski. Zagubione w mgle historii plemiona zamieszkujące ziemie Wielkopolski, Pomorza czy Śląska dwa czy trzy tysiące lat temu okazywały się być odległymi krewnymi Niemców, a ich obecność na tych obszarach argumentem potwierdzającym prawa Niemców do każdego skrawka ziemi na daleki wschód od Odry¹. Hitler chciał mieć porządną ideologiczną podkładkę do swoich podbojów, a archeologia i antropologia doskonale się do tego nadawały. Odkrycie Biskupina w tych trudnych czasach stało się więc kwestią wagi państwowej. Biskupin, rekonstrukcja grodu kultury łuzyckiej Polacy doskonale zdawali sobie sprawę z gry prowadzonej przez Niemców. Dowiedzenie tezy o tym, że to Słowianie, a przynajmniej Prasłowianie, budowali długie domy nad jeziorem Biskupińskim, miało być ostatecznym dowodem na potwierdzenie słuszności polskich racji wobec agresywnej polityki Hitlera. Po polskiej strony granicy zaczęły oczywiście jak grzyby po deszczu pojawiać się artykuły naukowe i teorie, według których gród w Biskupinie miał być siedzibą prasłowiańskiego plemiona, które w dodatku osiągnęło znacznie wyższy poziom cywilizacyjny niż Germanie. Biskupin został nawet okrzyknięty „polskimi Pompejami”. To wtedy zrodził się cudowny mit pokojowo nastawionego Słowianina brutalnie atakowanego przez dzikie germańskie hordy. 18 sierpnia 1935 r. na łamach „Kuriera Poznańskiego” ukazał się artykuł Antoniego Bechczyc-Rudnickiego: „Na terenie wykopalisk w Biskupinie przekonać się możemy naocznie, jak oczernili nas wrogowie naszego narodu. Nie byli przodkowie nasi bynajmniej dzikusami, skoro poziomem swej kultury dorównywali najbardziej kulturalnym narodom im współczesnym. […] Jeśli więc po dobie rozkwitu kultury prasłowiańskiej przychodzi jej zmierzch, a raczej zahamowanie, zawdzięczamy to właśnie owym włóczącym się rabusiom germańskim, którzy, nęceni zamożnością naszego pracowitego przodka – rolnika, nachodzili go dla łupieży przez tyle stuleci i dziś jeszcze patrzą okiem łakomym na nasze dziedziny odwieczne, na których siedzimy już czwarte tysiąclecie. Z wytrwałości przodków naszych, którzy nie dali się ani zepchnąć, ani wytępić, czerpać możemy otuchę i wiarę, że na naszej granicy zachodniej skończył się raz na zawsze pochód niemiecki w głąb słowiańszczyzny”². Jak nietrudno się domyśleć, gdy po wybuchu II wojny światowej Biskupin znalazł się po niemieckiej części barykady, Niemcy znaleźli w jego ziemi mnóstwo dowodów potwierdzających, że to bynajmniej nie Słowianie, a jakiś inne, nieistotne i zapomniane dawno plemię było autorem murów biskupińskich. Plemię to miało pecha trafić na germańską szarżę, która zmiotła ich z powierzchni ziemi. I oczywiście plemię to nie było w żadnym wypadku słowiańskie. Przez 5 lat niemieckiej okupacji Biskupin nosił nazwę Urstaett – czyli „starożytne miejsce”.³ Biskupin Proletariusze Biskupina, łączcie się! Doskonałą, acz jakże subtelną woltę, w interpretacji biskupińskiego znaleziska zaserwowała nam po wojnie komunistyczna władza. Niespodziewanie Biskupin stał się argumentem potwierdzającym jednocześnie siłę polskiej państwowości, nieistotność kościoła katolickiego i obecność marksistowskich wartości w „starożytnej Polsce”. Ponieważ w latach pięćdziesiątych co najmniej połowa niemieckiego narodu okazała się być sojusznikiem (NRD), rozluźniono nieco retorykę o agresywnym niemieckim najeźdźcy. Odtąd ludność Biskupin ukazywana był jako wspólnota nieznająca podziału klasowego, która dzieliła między swoich członków owoce ich wspólnej pracy. Ten idylliczny stan został przerwany przez następujący po nim feudalizm, który niczym drapieżny kapitalizm stanowił antytezę komunistycznej wspólnoty Prasłowian. W ten sposób próbowano trafić do przekonania Polaków z tezą, jakoby komunizm nie był jakimś narzuconym z zewnątrz pomysłem, ale ideą wręcz na stałe wpisaną w polskie geny. Jednocześnie przedstawianie Biskupina jako grodu prapolskiego pozwalało na lansowanie wygodnej dla komunistycznej władzy wersji historii – Polska nie jest nierozerwalnie związana z kościołem katolickim, skoro państwo istniało na długo przed tym jak Mieszko I przyjął chrzest, to będzie istnieć również i bez kościoła. Promocja tej idei zbiegła się w czasie z obchodami 1000-lecia chrztu polskiego, organizowanego rzecz jasna przede wszystkim przez kościół katolicki. W opozycji do niego władze państwowe organizowały laickie obchody 1000 – lecia państwowości polskiej. Biskupin, rekonstrukcja osady z czasów Piastów Czy prawdziwych Prasłowian już nie ma? Po latach siedemdziesiątych koncepcje jakoby członkowie plemion kultury łużyckiej, które zakładały gród w Biskupinie, były naszymi dalekimi krewnymi ma mniej zwolenników. Wiele osób przeciwstawią tą koncepcję twierdzeniu zgodnie z którym Słowianie mieli trafić do Europy dopiero ok V wieku naszej ery. W obiegu są obecnie dwie koncepcje pochodzenia Słowian w Europie: autochtoniczna – zakładająca, że byli oni obecni w Europie jeszcze przed etapem wielkich wędrówek w V wieku oraz allochtoniczna, zakładająca że przed rozprzestrzenieniem się na zachód, ludy słowiańskie zamieszkiwały przede wszystkim bardziej odległe ziemie wschodniej Europy. Sądząc po temperaturze dyskusji toczonych w komentarzach pod artykułami prasowymi na ten temat, obie teorie mają swoich zwolenników i przeciwników. Do Biskupina warto jest się wybrać i skonfrontować wiedzę ze szkolnego podręcznika z rzeczywistością. W okolicy miasteczka, jak na kolebkę cywilizacji przystało, znajdziecie kilka innych stanowisk archeologicznych. Nie doczekały się tak ważnego miejsca w historii jak Biskupin, któremu poza walorami historycznymi, pomogło znalezienie się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. ___________________________________________________________________________________________________ Michał Foerster, Biskupin: prasłowiański mit, źródło: za: Michał Foerster, Biskupin: prasłowiański mit, źródło: Danuta Piotrowska, Biskupin 1933-1996: archeology, politics and nationalism,